To smartfon dla tych, którzy – dosłownie – lubią błyszczeć. To model ze średniej półki cenowej z dużym wyświetlaczem, czterema aparatami i pojemną baterią, który sprawdzi się zarówno w pracy, jak i w bardziej rozrywkowych zastosowaniach.
Huawei Mate 20 Lite to model dla osób, które lubią wyświetlacze o dużej przekątnej i wyglądzie przyciągającym uwagę. Jest to zdeklasowana wersja biznesowego modelu Mate 20 i bezpośredni następca popularnego modelu Huawei Mate 10 Lite. Oferował on przyzwoitą specyfikację, wysoką jakość wykonania i był rozsądnie wyceniony. Dodatkowo został wsparty solidną kampanią marketingową i szeroką dostępnością u operatorów sieci komórkowych, co zaowocowało sukcesem. Oczekiwania wobec recenzowanego modelu są wysokie w stosunku do takiego poprzednika. Czy Mate 20 Lite im sprosta?
Opakowanie i akcesoria
Huawei umieścił w pudełku, wraz ze smartfonem, ładowarkę (9V 2A), kabel USB-USB-C, igłę do otwierania tacki na karty SIM oraz słuchawki z pilotem (tylko przycisk do odbierania połączeń i otwór mikrofonu). Producent dodaje do zestawu folię ochronną – szkoda, że nie ma przezroczystej etui, wtedy ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi byłaby pełniejsza.
Obudowa i wyświetlacz
Jak wszyscy wiemy, ocena wyglądu zewnętrznego zależy od osobistych preferencji – ja oceniam go zdecydowanie pozytywnie. Z przodu smartfon nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ma wyświetlacz o wydłużonych proporcjach (19,5:9) otoczony dość wąskimi ramkami, jest też oczywiście notch – w zasadzie wygląda tak, jak wiele współczesnych smartfonów (jest w zasadzie identyczny jak Huawei P Smart+). Gdy jednak spojrzycie na tył Mate 20 Lite, to od razu zmienicie zdanie. Bo z tej perspektywy opisywany smartfon wygląda świetnie. Mamy tu błyszczący szklany panel, na którym (na lekko zaakcentowanym pasku) centralnie umieszczono podwójny aparat i skaner linii papilarnych. Całość wygląda schludnie i wygodnie leży w dłoniach (oczywiście jak na urządzenie z 6,3-calowym wyświetlaczem). Są oczywiście pewne wady, charakterystyczne dla wszystkich szklanych smartfonów – urządzenie jest śliskie, na obudowie mogą pojawiać się odciski palców (choć warstwy oleofobowe działają raczej dobrze), całość może się też zarysować. Urządzenie uważam za poręczne, choć oczywiście przy ponad 6-calowym wyświetlaczu korzystanie z niego jedną ręką jest nieco utrudnione.
Na pochwałę zasługuje 6,3-calowy wyświetlacz. Głównie ma on dużą przekątną – świetnie nadaje się do oglądania filmów, czytania e-booków i pracy w trybie podzielonego ekranu. Ma świetne kolory, wysoką ostrość (rozdzielczość to 1080×2340 pikseli, co daje około 400 ppi) i dobre poziomy jasności, zarówno minimalnej, jak i maksymalnej. Dodatkowo użytkownik może zmienić tryb i temperaturę kolorów, ustawić filtr światła niebieskiego, zmienić rozdzielczość oraz ukryć notcha. Pewne problemy mogą sprawiać okulary z filtrem polaryzacyjnym – w orientacji pionowej występują problemy z odczytaniem wyświetlacza – w orientacji poziomej problem ten nie występuje.
Wyświetlacz otoczony jest dość wąskimi ramkami – w dodatku górna „wchodzi” w powierzchnię wyświetlacza, tworząc kontrowersyjne wcięcie. W nim znajdziemy głośnik do rozmów, podwójny aparat do selfies, czujniki oraz niewielką diodę powiadomień (pod grillem głośnika). Jest ona ukryta w taki sposób, że łatwo przegapić powiadomienia i w zasadzie widzimy ją tylko wtedy, gdy patrzymy na telefon prosto z góry – ale dobrze, że w ogóle jest.
Przedni aparat odpowiada za jedno z zabezpieczeń biometrycznych – funkcję rozpoznawania twarzy. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń, działa raczej dobrze i nie da się jej oszukać. Współpracuje z funkcją „Pick up device to wake up”, dzięki której wystarczy, że podniesiemy telefon, by go odblokować – reszta zrobi się sama.
Tył smartfona spodoba się fanom szklanych powierzchni – tutaj błyszczący panel w czarnym kolorze zapewnia elegancki wygląd urządzenia. Naszą uwagę zwraca przede wszystkim górna część panelu, w której znajduje się aparat fotograficzny oraz skaner linii papilarnych. Aparat jest podwójny i umieszczono go w dwóch osobnych „oczkach”, które stoją nieco powyżej obudowy. Wokół nich lubi zbierać się brud. Pod tymi oczkami znajduje się skaner linii papilarnych, umieszczony nieco pod powierzchnią telefonu. Łatwo go wyczuć, jest szybki i precyzyjny (i wielofunkcyjny, może służyć nie tylko do odblokowania wyświetlacza, ale także do zabezpieczenia dostępu do plików czy korzystania z systemu). Jeszcze niżej mamy informacje o aparacie. Oczywiście jest też lampa błyskowa LED – znajdziemy ją po lewej stronie aparatów.
Szklane panele łączy aluminiowa ramka. Jest ona łukowata i mocno polerowana, miejscami poprzecinana paskami anten – i to dodaje smartfonowi poręczności. Znajdują się na niej dodatkowe elementy, dzięki którym smartfon może działać poprawnie. Na prawej krawędzi znajdują się dwa fizyczne przyciski – do regulacji głośności, w postaci pojedynczego paska oraz do włączania/blokowania wyświetlacza w nieco mniejszym przycisku. Są one wykonane z plastiku, ale łatwo je wyczuć i mają dobry „klik”. Na dolnej krawędzi znajduje się uniwersalny jack, gniazdo USB-C, otwór mikrofonu oraz otwory sugerujące obecność zewnętrznego głośnika. Na górnej krawędzi jedynym elementem jest niewielki otwór dodatkowego mikrofonu. Pozostał tylko prawy bok, na którym znajduje się tacka na karty SIM i microSD. Jest to rozwiązanie hybrydowe, więc możemy umieścić albo dwie karty nanoSIM, albo kartę SIM i dysk pamięci.
Zdjęcia i wideo
Za wykonywanie zdjęć odpowiada 20-megapikselowy aparat z przysłoną f/1.8. Wspiera go dodatkowa, 2-megapikselowa jednostka, która dostarcza informacji o głębi ostrości. Do tego dochodzi tryb AI, który ma pomóc w rozpoznaniu sceny i dostosowaniu parametrów zdjęć. I okazuje się, że w niektórych przypadkach się to przydaje, ale czasem zbyt mocno podkreśla niektóre kolory na zdjęciach. Na szczęście smartfon zapisuje dwie wersje ujęcia – zarówno z AI, jak i bez niej – a w galerii, za pomocą wygodnego przełącznika, możemy porównać efekty i wybrać zdjęcie, które najbardziej nam się podoba.
Do zdjęć wykonanych na zewnątrz w świetle dziennym nie mam większych zastrzeżeń. Mają one dobry poziom szczegółów, kontrastu i kolorów. Jeśli mają posłużyć do druku w mniejszych formatach lub umieszczenia w mediach społecznościowych – aparat w Mate 20 Lite będzie wystarczający. W zbliżeniach możemy jednak dostrzec szczegóły, które pokazują, że aparat jest tak naprawdę przeciętny – poziom detali drastycznie spada, a w pracy widać algorytmy redukcji szumów i ustawiania ostrości – czasami smartfon działał całkiem dobrze i udawało mu się zapanować nad punktowymi źródłami światła. Mimo wszystko częściej zdarza się, że zdjęcia wyszły uboższe, brakuje im kolorów i szczegółów.
Aplikacja aparatu została nieco zmieniona, jeśli chodzi o starsze modele Huawei czy Honor. I moim zdaniem nie wyszło to na dobre. Aplikacja aparatu w takich modelach jak Huawei P Smart czy Honor View 10 miała zestaw wszystkich trybów umieszczonych na jednym ekranie – wystarczyło przesunąć palcem w prawo, aby je wyświetlić – natomiast w tym wszystkie tryby znajdują się na pasku w dolnej części ekranu. Łatwo jest przełączyć się z trybu auto na portretowy lub na tryb wideo, ale żeby zobaczyć je wszystkie – lub np. uruchomić tryb HDR – musimy wykonać więcej pracy. W dodatku w trybie auto nie ma HDR. Są jednak zalety tej aplikacji, na przykład rozbudowany tryb pro, w którym możemy zapisywać pliki w formacie RAW czy tryb Shutter, w którym użytkownik ma pełną kontrolę nad migawką, czyli – poziomem rozmycia tła (choć wtedy rozdzielczość spada do 8 megapikseli.
Aparat na froncie również jest podwójny. Główny ma 24 megapiksele i jasność f/2.0 – to on odpowiada za jakość zdjęć. Natomiast dodatkowy, 2-megapikselowy odpowiada za rozmycie tła. I podobnie jak główny aparat ten działa dobrze w świetle dziennym i znacznie słabiej po zmroku, znajdziemy tu również wsparcie AI. Oferuje ona dodawanie różnych AR i 3D Qmoji, ale nie sądzę, by interesowało to jakiegokolwiek dorosłego właściciela tego smartfona.
Aparat umożliwia nagrywanie filmów w rozdzielczości FullHD z 60 klatkami na sekundę, ale jeśli zależy nam na optycznej stabilizacji obrazu (niestety tylko elektronicznej), to musimy przełączyć się na FullHD, ale z 30 klatkami na sekundę. Jeśli chodzi o jakość i płynność nagrań Huawei nie zachwyci. Każdy aspekt wideo – zarówno w świetle dziennym, jak i po zmroku, można przypisać jedynie jako przeciętny. Dodam, że dostępne są tryby Slow Motion i Super Slow Motion (16-krotne spowolnienie obrazu).
Huawei mate 20 lite opinia
Telefon jak na swoją cenę jest dobrym wyborem. Wszystko zależy czego oczekujesz od telefonu.